środa, 25 grudnia 2013

"Hobbit - Pustkowie Smauga" - genialna promocja w internecie/ Best of "Hobbit - The Desolation of Smaug" -a marvelous internet campaign!

http://hector-dixon.tumblr.com/page/2
Nadchodzi "Hobbit - Pustkowie Smauga". Z tej okazji internet bombarduje nas genialną moim zdaniem promocją filmu. Jako, że trafiło mi się L4 i dłuższe siedzenie w domu, mam okazję śledzić na bieżąco to, co wyczyniają PR-owcy od filmu Jacksona. Uważam, że spisują się na medal - postanowiłam zatem pozbierać najlepsze kwiatki, które znalazłam do tej pory. Cała promocja w internecie opiera się o świetne wywiady, autoironiczne wypowiedzi, podkreślanie atmosfery jaka panowała podczas kręcenia filmu, zabawne gif-y z aktorami, mnóstwo blogów fanów (którzy robią naprawdę świetną robotę) oraz łączenie promocji "Pustkowia Smauga" z innymi produkcjami, w których występują aktorzy z filmu (tak się akurat złożyło, że Martin Freeman, czyli Bilbo Baggins i Benedict Cumberbatch - Smaug, występują teraz w hitowej produkcji "Sherlock" i już w styczniu odbędzie się premiera nowego, trzeciego sezonu serialu, na który wszyscy niecierpliwie czekają i podkręcają atmosferę).



 Póki co, czekamy na premierę drugiej części "Hobbita", przypominamy sobie pierwszą i raczymy się materiałami. By the way - wiedzieliście, że aktorzy grający krasnoludów postanowili zrobić dla Petera Jacksona kalendarz z nagimi krasnoludami? "Naked Dwarf Calendar". Cóż to byłby za hit - niestety wyprodukowano tylko jeden egzemplarz...




Prześledzimy zatem, co dzieje się w hobbitowym internecie!

Zacznijmy od samej produkcji i tego, co działo się na planie filmu. Stworzono świetny dokument - blog. To 1,5h raczenia się tym, co działo się na planie podczas kręcenia "Hobbita". Mamy wypowiedzi reżysera (i drugiego reżysera - Andy'ego Serkisa), całej załogi, możemy obejrzeć w jaki sposób wybierano lokalizacje, jak powstawała scenografia, charakteryzacja i jak aktorzy dawali sobie z nią radę. Przez cały filmik prowadzi nas ulubiony przewodnik - Peter Jackson. Zwiedzamy plan filmowy, przyglądamy się szczegółom pracy techników. Możemy pośmiać się z aktorami, którzy odreagowują ciężką pracę poprzez wygłupy w kostiumach. Widać, że kręcenie w Nowej Zelandii to był dla nich naprawdę niezły fun. Polecam obejrzenie filmiku.



OK, jesteśmy "the cast", spędzamy ze sobą wiele dni w ciągu roku na planie filmowym, w takich, a nie innych strojach - powinniśmy się znać na wylot. Znamy też na pewno swoje stopy. Kto najlepiej wypadł w tym teście? Najlepsze jest podsumowanie:)



Są święta, ludzie siedzą przed komputerami, wkurzeni kłótniami po wigilijnej kolacji muszą się odprężyć. Najlepsze ku temu jest surfowanie w internecie i pooglądanie/ poczytanie śmiesznych blogów, Twitter, Pinterest - słowem: wszystko, co najbardziej uzależnia. Spread the Hobbit news, become a follower! Fani zainspirowani dostają twórczego szału, czego efektem są m.in. takie obrazki:




Krasnoludy - najwięksi jajcarze w całej historii. Piją, imprezują, są butni, ekspresyjni i mają przystojnego wodza. Świetny materiał pod zabawne gif-y:




 Czy już wspominałam, że mamy święta i dla każdego coś dobrego? :)


 Dla kobiet też coś trzeba przygotować, mamy zatem wątek miłosny: elf <----> krasnolud.


MARTIN FREEMAN!

Wiele się dzieje wokół Martina Freemana. W wywiadach dał się poznać jako człowiek totalnie autoironiczny, błyskotliwy i z błyskawiczną ripostą - typowy Brytyjczyk, a takich Brytyjczyków kochamy!
Zawsze wie, co odpowiedzieć, jak dogryźć kolegom z planu, jaką minę zrobić, by wszyscy padali ze śmiechu. To też człowiek bardzo ciepły, taki przyjaciel, jakiego każdy chciałby mieć na zawsze. Martin bardzo lubi pokazywać również werbalnie co sądzi o innych. Poniżej kilka kwiatków.



"Go tell the elves to fuck themselves..." [Eric Idle]






WE'RE ALL CUMBERBITCHES/ CUMBERBATCHED BABIES

BENEDICT CUMBERBATCH

W internecie istnieje nowe zjawisko społeczne, obejmuje głównie kobiety (przynajmniej z tego, co wiem, choć nigdy nie można być do końca pewnym). Kobiety te nazywają siebie "The Cumberbitches", co w tym przypadku bynajmniej nikomu nie ujmuje. Można też spotkać się z określeniem "Cumberbatched" - nieco mniej wulgarnym, ale równie dobrze określającym poziom fascynacji tymże mężczyzną. To ruch fanek (do których z dumą i ja się mogę zaliczyć), ubóstwiających nietypowej urody Brytyjczyka, a jest nim ladies and gentlemen - Benedict Cumberbatch, tutaj: the sexiest male voice alive - Smaug!




 Najczęstsze komentarze pod wszelakimi postami dotyczącymi Benedicta brzmią mniej więcej: "marvelous", "soooo perfect", "omg he's freakin' hot" lub "my ovaries has already exploded". The Cumberbitches dzielą się wszelkimi fotami z gazet, z premier, gifami, dodając do tego komentarze typu "All I want for Christmas is... Benedict". Ruch rozprzestrzenia się w szalonym tempie, apogeum osiągnie zapewne w dniu premiery pierwszego odcinka 3-ciej serii "Sherlock'a'" (styczeń), ale teraz atmosfera podkręcona jest dzięki temu, że Benny użyczył głosu Smaugowi. Zresztą, Benny może czytać pierdoły i i tak wszystkie kobiety szaleją.
Ten filmik "objął" internet w ciągu paru godzin.


Oto jak wyglądała praca Benedicta nad Smaugiem:




OK, nie wchodźmy już w więcej szczegółów, bo się rozmarzymy (albo rozmażemy)... Jedziemy dalej...

 RICHARD ARMITAGE - THORIN

Jak wiadomo, Richard Armitage to przystojny pan jest, to dżentelmen, spokojny, pokorny człowiek i tak widzimy go we wszystkich wywiadach. Czy ktoś oprze się takiemu urokowi?


Tutaj prześmieszne 60 sekund z Freemanem, wywiad prowadzi oczywiście M. Freeman:




ANDY SERKIS - GOLLUM


IAN MCKELLEN - GANDALF



Na podsumowanie - oto najlepsze fan page na Facebook'u, na których możemy znaleźć sporo newsów o Hobbicie:

https://www.facebook.com/TopBritishTV?fref=ts
For Cumberbatched/ Cumberbitches: https://www.facebook.com/pages/I-Am-Cumberbatched/585324121516018?ref=ts&fref=ts



Na koniec (bo nie było nic o kobiecej części załogi "Hobbita") - wywiad z Evangeline Lily:)



Najlepsze blogi:

http://hector-dixon.tumblr.com/
http://fandomlifeandeverythinginbetween.tumblr.com/post/69661063848
http://www.tumblr.com/search/hobbit

poniedziałek, 11 listopada 2013

Bronson serves tea - ladies and gentlemen, highlight of the day - Tom Hardy!



Pierwszy raz zobaczyłam go w małej, brylantowej roli w "Incepcji". Potem pojawiło się kilka filmów po drodze, aż w końcu dotarłam do "Stuart - a life backwards" i "Bronsona". Pierwszy film - jako film sam w sobie nie jest może specjalnie wybitny, ale to podkładka pod niesamowitą rolę Hardy'ego - inteligentnie, z przesadną ekspresją, ale idealną do tej roli.

Nie będę się kusić o rozległe opisy, gdyż mam czytających za inteligentnych i wnioskuję, że dowiedzą się o co z grubsza chodzi w filmie ze zwiastunu:


/ całość do obejrzenia  w 7 częściach tutaj

Skupię się w tym momencie bardziej na "Bronsonie", bo ten film mocniej zdecydowanie zapadł mi w pamięci i jestem przekonana, że dla wielu osób, które go obejrzą, stanie się kultowym. Na ową "kultowość" ma niejako również wpływ świadomość tego, że ten bohater gdzieś tam jeszcze sobie żyje i faktycznie czynił to, co Hardy pokazał swoją kreacją - przez to oglądając film jesteśmy dwa razy bardziej zszokowani.

To majstersztyk Nicolasa Windinga Refna ("Drive", "Valhalla Rising"). Obraz mroczny, sarkastyczny, swoiste wodewilowe widowisko pełne przemocy, ale przemocy zjadliwej, w tym wydaniu zjawiskowej wręcz. Zaczynamy od pierwszej sceny, gdzie rodzi się potwór - nasz bohater: Bronson, człowiek, który w więzieniu czuje się jak ryba w wodzie.


Potem brniemy przez show, jakim raczy nas Hardy jako Bronson - całe życie naszego przestępcy - gwiazdy, było jednym wielkim widowiskiem i tak właśnie chciał je konstruować sam główny bohater. Czy można z przemocy uczynić dzieło sztuki? To chyba jedyny film, po obejrzeniu którego z czystym sumieniem jestem w stanie odpowiedzieć, że jako kobietę pokojowo nastawioną do ludzi (na ogół), zafascynowała mnie ta przemoc ukazana na ekranie. Wszystko jest w konwencji teatru jednego aktora, który ma tak nieograniczoną charyzmę, że nie sposób oderwać oczu od głównego bohatera.

Okraszone to jest muzyką poważną, która w odpowiednich chwilach nadaje albo patosu albo wręcz zabawy, śmieszności, umniejszenia cierpienia ofiar Bronsona - w naszych oczach jawi się on wówczas jako trefniś, clown zabawiający nas swoimi chorymi jazdami. Za takiego właśnie chce uchodzić i to mu się udaje.

Co w filmie uderza od strony wizualnej? Perfekcyjne przemyślenie scen, co idealnie tworzy właśnie tą konwencję wodewilową - bohater porusza się do rytmu muzyki, chowa się kiedy trzeba, byśmy widzieli reakcję jego ofiary.



Kiedy wzbiera w nim wściekłość, widzimy jak żyły pojawiają mu się na szyi i rękach, ba! wręcz słyszymy jak napręża muskuły i szykuje się do wzięcia w szpony swoją ofiarę. Sam Hardy jest majstersztykiem wizualnym tutaj - nieludzki wysiłek, jaki musiał włożyć w wyrzeźbienie takiej formy, jaką jest Bronson - bo typowym facetem ciężko go raczej nazwać. Dla mnie jego postawa, mięśnie, styl poruszania - wizualnie idealnie oddaje chodzącą przemoc, jaką jest główny bohater. Mamy tu obłe bary, grubą szyję w kontraście do przepięknej, plastycznej twarzy aktora. Refn maluje głównego bohatera, robi z niego brudnego zawadiakę, który wykonuje na swoich ofiarach performance. Nawet gdy podaje herbatę.

Proszę Państwa, nic dodać, nic ująć - oto Tom Hardy i jego wybitna kreacja, która niesłusznie nie została nagrodzona Oscarem. Miejmy nadzieję, że kiedyś ktoś mu to wynagrodzi, bo poświęcenie dla roli wielkie.

Oto i pierwszy klip pokazujący jak idealnie może współgrać wizja reżysera z pracą aktora:



Tutaj ta spora doza komedii, o której wspominałam:





A to chyba jedna z najlepszych scen - od tej pory piosenka Pet Shop Boys nie będzie już dla Was brzmieć tak samo, ostrzegałam!





Jak się robi video, które chwyta za serce/ How to make a video catching your heart - Coldplay - Atlas (lyrics) HD

Usłyszałam tą piosenkę po raz pierwszy w Trójce dwa dni temu. Coldplay stworzył mistrzowstwo - przestrzeń, aranżacja, wokal. Stare, dobre czasy.

Jest jednak różnica, kiedy słucha się tej piosenki bez obrazu. Przeżywamy tekst, piękną melodię. Ale gdy oglądamy to, co pokazano na video poniżej, słowa "I'll cary your world" nabierają zupełnie nowego znaczenia.

To  pokazuje jak to, co widzimy na ekranie -  w połączeniu z muzyką, potrafi oddziaływać na nasze emocje. Powstał swoisty protest song.
 



A to inna wersja, którą ja odebrałam zupełnie inaczej, o wiele bardziej płytko, przyciągnęły mnie tylko piękne obrazki i świetna piosenka, ale nie przekaz całości:



Brawo dla autora klipu. Brawo dla Coldplay, który nigdy nie schodzić poniżej swojego poziomu.

czwartek, 11 lipca 2013

Nie wytrzymam, muszę wrzucić te foty z Hannibala


Waiting for the next season...
Najbardziej mi się podoba trick księgarniany- rzucić okładkę z fotą z filmu do starej książki, która ma całkiem inną fabułę niż serial.

http://merlin.pl/Hannibal_Thomas-Harris/browse/product/1,1251568.html;jsessionid=F5575B0E66449B4EF9514D0B0494C363.LB6





















Źródło fotek: pinterest.com

Lipcowo pochmurnie mimo wszystko


A zapomniałam, że mam bloga. Że mogę sobie popisać bezpardonowo i gdzieś to pójdzie w eter mimo wszystko.

Nie będę dzisiaj szaleć, wspomnę tylko o serialu, który mi się ostatnio spodobał bardzo bardzo. Ze względu na klimat, ze względu na popkulturowe uwielbienie postaci, jaką był Jack The Ripper. Ze względu na to, że wszystko się dzieje w Anglii, w mojej ulubionej epoce pełnej syfu, przestępstw, pięknych strojów, eleganckich mężczyzn w dzień pracujących, a w nocy uganiających się za dziwkami. No i ze względu na Matthew McFadyen'a, który jak mówi, to się ciary robią na przedramionach, taki to perfect englishman. W ogóle bardzo, bardzo dobre to aktorstwo tam, panowie są magnetyczni.

The Ripper Street. Czekam na 2-gi sezon, bo będzie.